Advertisement
Shiny_

Untitled

Aug 7th, 2014
382
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
  1. Opowiadałem wam o romansie mojej żony?
  2.  
  3. W każdym razie, to było jakiś rok temu, kręcił się przy niej taki przylizany frajerzyna. Wędkarz czy coś. Gołodupiec w każdym razie.
  4.  
  5. Znam nawet zabawną historię o nim. Co prawda wiem tyle, że miał pół mieszkania zawalone wędkami i średnio raz w miesiącu jego syn nadepnął na leżący na ziemi haczyk czy kotwicę i trzeba go wyciągać w szpitalu, bo one mają zadziory na końcu, ale z tego co wiem, działo się wiele innych rzeczy.
  6.  
  7. Między innymi słyszałem o tym, że w całym swoim życiu syn ten był już z 10 razy na takim zabiegu. Tydzień przed romansem mojej żony z tym człowiekiem poszedł na jakieś losowe badania, śmieszna historyjka - gdy kobieta z recepcji go zobaczyła, od razu kazała mu buty ściągać, bo myślała że znowu ma hak w nodze.
  8.  
  9. Podobno też ma drugą połowę mieszkania zawaloną Wędkarzem Polskim, Światem Wędkarza, Super Karpiem itp. Co tydzień robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie wędkarskie tygodniki. Ach, zapomniałbym - jego syn był na tyle głupi, że nauczył go obsługi internetu, bo myślał że trochę pieniędzy zaoszczędzi na tych gazetkach, ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla wędkarzy i kłóci się z innymi wędkarzami o najlepsze zanęty itp..
  10.  
  11. Dodam również, że słyszałem o tym człowieku parę innych rzeczy. Między innymi potrafi drzeć się do monitora albo wyrzucić klawiaturę za okno. Kiedyś podobno nawet zdenerwował tak bardzo swojego syna, że ten założył tam konto i go podjudzał, pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty, typu "karasie jedzą gówno". Żona tego gołodupca nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, dodam też, że ten przylizany frajerzyna ma już na forum rangę SUM, za napisanie 10,000 postów.
  12.  
  13. Ogółem to ciekawy z niego człowiek - gdy jest ciepło, to co weekend wyjeżdża na ryby. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jego rodzina je rybę na obiad, a ten gołodupiec mówi o zaletach jedzenia tych ryb. Gdy jego syn się dostał na studia, to on przez tydzień mówił mu, że to dzięki temu, że jadł dużo ryb, bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje.
  14.  
  15. Zabawna historia, prawda? Ale to nic, podobno też co sobotę budzi ze swoim znajomym Mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy, bo hałasują pakując wędki, robiąc kanapki itd..
  16.  
  17. Zapomniałbym - słyszałem, że człowiek ten przy jedzeniu zawsze rozmawia o rybach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Wędkarski, frajerzyna sam się nakręca i strasznie go boli, że niedostatecznie zarybiają wody i tylko kradną, robiąc się przy tym cały czerwony, następnie odchodząc od stołu, klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Ryb Rzecznych żeby się uspokoić.
  18.  
  19. W tamtym roku, kilka miesięcy przed poznaniem mojej żony, kupił sobie na święta ponton. Rzecz jasna nie mógł wytrzymać, tylko rozpakował go dzień przed wigilią i nadmuchał w dużym pokoju. Ubrał się w swój strój wędkarski, siedział przy tym cały dzień w tym pontonie na środku mieszkania. Obiad, czyli karpia, też w nim zjadł.
  20.  
  21. Słyszałem, że gdyby jego syna na długość ręki dopuścili do wszystkich ryb w Polsce, to by je wziął i zatłukł. Nie wiem, czy on ma honor i godność człowieka, ale nie widzi się taka sytuacja tak młodemu człowiekowi. Ale to nic, słuchaj dalej - któregoś razu, będąc jeszcze w podstawówce albo gimnazjum, nie pamiętam, miał urodziny.
  22. Jego ojciec jako prezent wziął go ze sobą na ryby w drodze wyjątku. Syn do tej pory uważa to za niebywały prezent.
  23.  
  24. Jeszcze jedna rzecz - kiedyś podobno pojechali gdzieś za miasto. Dochodzą nad jezioro, a temu gołodupcowi oczy podobno wręcz się zaświeciły i oblizywał wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt, siedział nad wodą z synem i patrzyli na spławiki. Po pięciu minutach synowi się znudziło, wiadomo - w końcu młody jest, to się nudzi - więc włączył discmana. Nazajutrz obudził się w szpitalu, a musiał jeszcze ojcu oddawać pieniądze za wędkę, bo go ojciec uderzył wędką w głowę tak, że aż się złamała, argumentując to tym, że ryby słyszą muzykę z jego słuchawek i się płoszą. Słyszałem również, że gdy jego syn chciał podrapać się chociażby po dupie, to zaraz 'krzyczał szeptem', żeby się nie wiercił bo szeleści i ryby z wody widzą jak się rusza i uciekają. Zabawne jest to, że ponad 6 godzin musiał siedzieć w bezruchu i patrzeć na wodę jak w jakimś Guantanamo, czy tam inne państwo, tam zresztą ciągle powstają nowe.
  25.  
  26. Ale wróćmy do syna - z tego co wiem, syn tego człowieka urodziny ma w listopadzie, więc jeszcze do tego wszystkiego było zimno i dostał zapalenia płuc. Co zabawne, w przeddzień tego wydarzenia jego ojciec odszedł kilkanaście metrów w las i się spierdział. Podobno trzeba w lesie pierdzieć, bo inaczej ryby słyszą i to czują.
  27.  
  28. Wspomniałem, że jego ojciec ma kolegę mirka, z którym jeździ na ryby. Kiedyś towarzyszem wypraw rybnych był niejaki Zbigniew - nazwiska niestety nie pamiętam. W każdym razie jest to człowiek o kształcie piłki z wąsem, chodzący 365 dni w roku w kamizelce marki BOMBER. Podobno byli z jego ojcem prawie jak bracia, przychodził ze swoją żoną Bożeną na różne wigilie do nich, i tak dalej. Słyszałem, że pewnego razu, gdy delikwent ten miał imieniny, Zbigniew przyszedł, rzecz jasna napić się z nim. Oczywiście upili się do nieprzytomności, cały czas przy tym gadając o wędkowaniu i rybach. Syn siedział u siebie w pokoju, a panowie w pewnym momencie zaczęli drzeć się na siebie, czy generalnie lepsze są szczupaki czy sumy. Ot, takie tam patologiczne sprzeczki ubogich ludzi.
  29.  
  30. Zacytuję je nawet:
  31. >WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE SZCZUPAK MA ZĘBY? CHAPS I RĘKA UJEBANA!
  32.  
  33. >KURWA, TADEK, SUMY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWÓJ SZCZUPAK TO IM MOŻE NASKOCZYĆ
  34.  
  35. >CO TY MI O SUMACH PIERDOLISZ, JAK LEDWO UKLEJĘ POTRAFISZ Z WODY WYCIĄGNĄĆ. SZCZUPAK TO JEST KRÓL WODY, TAK JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI
  36.  
  37. No i aż się zaczęli bić, uprawiając przy tym jakieś dziwne zapasy na dywanie w dużym pokoju, a jego własny syn wraz z matką musieli ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. Rok wcześniej zadzwoniła żona niejakiego Zbigniewa, że ten zmarł i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat żona tego człowieka, złożyła kondolencje, odłożyła słuchawkę, a gdy powiedziała mu o tym, ten odparł:
  38.  
  39. >I bardzo kurwa dobrze
  40.  
  41. Prawdopodobnie znienawidził go za obrazę suma, lecz niestety nie wiem, co tak biednym umysłowo może siedzieć w ich głowach.
  42.  
  43. Wspominałem też o arcywrogu tego człowieka, czyli Polskim Związku Wędkarskim. Stał się on jego kompletną obsesją i gdy np. w telewizji mówili o tym, że gdzieś było trzęsienie ziemi, to on zawsze mruczał pod nosem, że powinni w końcu coś o tych z PZW powiedzieć. Gazety niewędkarskie też przestał czytać, bo strasznie go bolało, że o wędkarstwie polskim ani aferach w PZW nic się nie pisze.
  44.  
  45. Szefem koła PZW w okolicy miejsca jego zamieszkania był i ciągle zresztą jest niejaki pan Adam. Jest on dla niego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim akwenom przez Związek i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie wędkarskie gdzie występował Adam i wrócił do domu z podartą koszulą, bo siłą go usuwali z sali.
  46.  
  47. Po klęsce w starciu fizycznym, ze zbrojnym ramieniem PZW, człowiek ten rozpoczął partyzantkę internetową, polegającą na szykanowaniu PZW i tego całego Adama na forach lokalnych gazet. Wymyślał jakieś głupoty, że Adam był tajnym współpracownikiem UB, albo że widział na ulicy jak komuś gwoździem samochód rysował. Szkoda mi tylko syna tego idioty, bo skończyło się to policją za szykanowanie i jego ojciec musiał zapłacić Adamowi 2000 złotych.
  48.  
  49. Rzecz jasna gdy już zapłacił, to przez tydzień w domu się nie dało żyć, człowiek ten miał pretensje o wszystko, włącznie z przekupnymi sądami, PZW, niejakim Adamem, wliczając w to cały świat. Z jego pretensji wynikało, że PZW to masoni rządzący całym krajem, pociągający za szurki i mający wszędzie układy. Przeliczał też te 2000 złotych na wędki, haczyki czy łódki i strasznie go bolało to, gdy przeliczył, ile on by mógł np. zanęty waniliowej za te 2000 złociszy kupić - a podobno można jej nawet kilkaset kilogramów zakupić za tę kwotę.
  50.  
  51. Dodam też, iż roku wcześniej ten człowiek stwierdził, że koniecznie musi mieć łódkę do połowów. Rozchodziło się o to, że wypożyczanie za drogo wychodzi, a wszyscy go chcą oszukać. Zacytuję tutaj to, co on stwierdził:
  52. >Synek, na wodzie to się prawdziwe okazy łapie! Tam jest żywioł!
  53.  
  54. Ale niestety - nie było go stać, ani nie miał gdzie trzymać tej łódki, a frajerem podobno nie był - mimo że do mojej żony się przystawiał, ale daruję temu człowiekowi - ażeby komuś płacić za przechowywanie sprzętu.
  55.  
  56. Zgadął się więc z innymi wędkarzami mieszkającymi w okolicy jego miejsca zamieszkania, że kupią łódkę na spółkę, ona będzie stała u jakiegoś Janusza - który ma zwykły dom jednorodzinny, a nie mieszkanie w bloku jak oni - na podjeździe na przyczepie i będą się tą łódką dzielili, ewentualnie będą jeździć łowić razem.
  57.  
  58. Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle. Niestety - w któryś weekend człowiek ten strasznie się rozchorował i nie mógł z nimi jechać, co bardzo go zabolało. W dodatku jego koledzy dzwonili do niego, denerwując go przy tym, że ryby biorą jak nigdy, więc człowiek ten tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wściekłości. Sytuację pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy co zresztą zawsze robił. W końcu jednak doszedł do wniosku, że nie jest to sprawiedliwe, że oni łowią bez niego, bo przecież po równo się zrzucali na łódkę. Wyszedł więc w niedzielę wieczorem, gdy ci panowie wrócili z wyprawy, nagle z domu.
  59.  
  60. Po godzinie powrócił i powiedział do syna, że musi mu pomóc z czymś przed domem. Gdy oboje wyszli na zewnątrz, stał tam samochód z przyczepą i łódką. Jak tylko syn zapytał się, skąd jego ojciec ją wziął, ten uderzył go w głowę wędką i powiedział, że ukradł ją Januszowi z podjazdu przed domem, ponieważ go oszukali, następnie dodał, żeby łapał z nim łódkę i pomógł mu ją wnieść do mieszkania. Dosyć zabawne, prawda?
  61.  
  62. Niestety... Na nic się zdało tłumaczenie, że łódka zajmie cały duży pokój. Na ich szczęście łódka nie zmieściła się nawet w drzwiach do klatki schodowej, więc ten człowiek stwierdził, że zostawi ją przed domem.
  63.  
  64. Za pomocą jakichś łańcuchów, które były umieszczone na łódce i kłódki od roweru syna, przypiął ową łódkę do latarni. Gdy chciał wracać do mieszkania, nagle przyjechały 2 samochody z współwłaścicielami owej łódki, którzy domyślili się gdzie ich własność może się znajdować. Zaczęła się nieziemska awantura, bo panowie zaczęli krzyczeć i pytać, dlaczego łódkę ukradł oraz że ma ją oddawać, natomiast ten człowiek krzyczał, że oni go oszukali, on składał się na sumę 500 złotych, a nie pływał w ten weekend. Jego syn starał się załagodzić sytuację, ażeby człowiek ten nie został pobity, ponieważ było naprawdę blisko.
  65.  
  66. Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak - ten przylizany frajerzyna leżał na ziemi, kurczowo trzymając się przyczepy i krzycząc, że jej nie odda, współwłaściciele krzyczeli, że ma ją oddać, w dodatku jeden z nich ma pęknięty nos, bo próbował tego człowieka odciągnąć od łódki za nogę, przez co dostał drugą nogą kopniaka w owy nos, a dwoje policjantów ciągnie tego pajaca za nogi, mówiąc przy tym, że jedzie z nimi na komisariat, ponieważ pobił człowieka. Dodam, że we wszystkich oknach dookoła stali sąsiedzi i przypatrywali się tej scenie, a żona tego człowieka płakałą wręcz i go błagała, żeby zostawił łódkę, natomiast policjantów prosiła, żeby go nie aresztowali.
  67.  
  68. W końcu jednak policjanci oderwali tego człowieka od łodzi. Jego syn podał właścicielom kod do kłódki rowerowej, oni zabrali łódkę, rzucając mu wcześniej 500 złotych i mówiąc, że nie ma już do niej żadnego prawa oraz lepiej dla niego, żeby się nigdy na rybach nie spotkali. Żona tego człowieka ubłagała policjantów, aby go nie aresztowali, a Janusz - współwłaściciel, ten który dostał w twarz butem - powiedział, że nie będzie się bawił z chodzeniem po komisariatach i ma to wszystko w dupie, byleby tylko tego człowieka więcej na oczy nie widzieć.
  69.  
  70. Niestety, człowiek ten jest bardzo niepoważny i do tej pory potrafi kłócić się na forach dla wędkarzy, broniąc się przy tym, bo został założony tam jakiś specjalny temat, gdzie przestrzegano wszystkich przed robieniem jakichkolwiek interesów z nim. Najlepsze komentarze były oczywiście stworzone przez jednego i tego samego człowieka, czyli tego przylizanego frajerzynę. Oto przykład:
  71.  
  72. >Szczepan54
  73. >Liczba postów: 1
  74. >Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika Tadeusz od dawna i to bardzo porządny człowiek, a zarazem wspaniały wędkarz! Ci panowie chcą go tylko oczernić, ponieważ zazdroszczą mu złowionych okazów!
  75.  
  76. Potem jeszcze używał tych kont do prześladowania niedawnych kolegów od łódki. Gdy któryś z nich zakładał jakiś temat, to on się tam udzielał, pisząc, że łapie same słabe ryby i to widać, że nie umie łowić.
  77.  
  78. Z tych samych kont udzielał się w swoich tematach i gdy dodawał zdjęcia złapanych przez siebie ryb, sam sobie pisał:
  79. >Noooo, gratuluję okazu! Widać, że doświadczony łowca!
  80.  
  81. Potem się z tego cieszył i kazał oglądać własnemu synowi oraz żonie, jak go chwalą na forum.
  82.  
  83. Oczywiście wiem, że to może być przydługa historia i że to żadna konkurencja dla mnie, no ale... niezupełnie, moja żona zawsze miała skłonności romantyczne do właśnie takich ludzi. Oszalała na punkcie tego człowieka. Zabrała go na wakacje do jakiegoś kraju z jeziorami, Finlandii bodajże, nazwy nie pamiętam. Zresztą - tam na północy to ciągle powstają jakieś nowe kraje. I wyobraź sobie, już pierwszego dnia pobytu, spotkała ich niemiła przygoda. W hotelu ktoś włamał się do ich pokoju i ukradł im wszystkie rzeczy włącznie z zestawem wędek jej przydupasa, który zawalał cały pokój, ale oprócz szczoteczek do zębów, które zawalały cały pokój i aparatu fotograficznego.
  84.  
  85. I tak, aparatu... No nie zabrali... Ale zakochana para nie widziała w tym nic dziwnego. Moja żona miała karty kredytowe, więc kupili nowe ubrania i wędki. Miło spędzali czas, jeździli na ryby, robili zdjęcia o zachodzie słońca, patrzyli na siebie zakochanym wzrokiem. Postanowili, że po powrocie do Polski zamieszkają razem. Moja żona wystąpi o rozwód i potem się pobiorą. Powrócili z dwoma tonami ryb, moja żona była cała pokaleczona przez haczyki czy tam inne kotwice, ale jednak byli szczęśliwi i jeszcze bardziej zakochani. Dopiero po jakimś czasie moja żona przypomniała sobie, że nie wywołała filmu z tej bajkowej wycieczki. Okazało się, że jest tam kilka zdjęć, które nie oni robili, tylko trzej miejscowi Murzyni, którzy włamali się do nich pierwszego dnia. Na tych zdjęciach ci Murzyni połamali wszystkie wędki jej przydupasa, a potem wsadzali sobie ich szczoteczki do zębów w dupę. Następnie parka ta, przez cały miesiąc, tymi szczoteczkami myła zęby. Niestety, ich miłość nie przetrwała tej próby. Moja żona nadal kochała tego człowieka, ale nie mogła się przemóc żeby go pocałować. Cały czas miała przed oczami tych trzech Murzynów – z jego szczoteczką do zębów w dupie.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement