Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Opowiadałem wam o romansie mojej żony?
- W każdym razie, to było jakiś rok temu, kręcił się przy niej taki przylizany frajerzyna. Wędkarz czy coś. Gołodupiec w każdym razie.
- Wiem tyle, że miał pół mieszkania zajebane wędkami i średnio raz w miesiącu ktoś nadepnął na leżący na ziemi haczyk czy kotwicę i trzeba go wyciągać w szpitalu, bo to dziadostwo ma zadziory na końcu.
- W całym swoim życiu słyszałem, że ten typ był już z 10 razy na takim zabiegu. Tydzień temu poszedł na jakieś losowe badania, to baba z recepcji gdy go tylko zobaczyła, to kazała buta ściągać, bo myślała że znowu ma hak w nodze.
- Podobno też ma drugą połowę mieszkania zajebaną Wędkarzem Polskim, Światem Wędkarza, Super Karpiem itp. Co tydzień robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie wędkarskie tygodniki. Ach, zapomniałbym - jego syn był na tyle głupi, że nauczył go obsługi internetu, bo myślał że trochę pieniędzy zaoszczędzi na tych gazetkach, ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla wędkarzy i kłóci się z innymi wędkarzami o najlepsze zanęty itp..
- Dodam również, że słyszałem o tym człowieku parę innych rzeczy. Między innymi potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś podobno nawet zdenerwował tak bardzo swojego syna, że założył tam konto i go podjudzał, pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty, typu "karasie jedzą gówno". Żona tego gołodupca nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, dodam też, że ten przylizany frajerzyna ma już na forum rangę SUM, za napisanie 10,000 postów.
- Ogółem to ciekawy z niego człowiek - gdy jest ciepło, to co weekend wyjeżdża na ryby. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jego rodzina je rybę na obiad, a ten gołodupiec mówi o zaletach jedzenia tych ryb. Gdy jego syn się dostał na studia, to on przez tydzień mówił mu, że to dzięki temu, że jadł dużo ryb, bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje.
- Zabawna historia, prawda? Ale to nic, podobno też co sobotę budzi ze swoim znajomym Mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy, bo hałasują pakując wędki, robiąc kanapki itd..
- Zapomniałbym - słyszałem, że człowiek ten przy jedzeniu zawsze rozmawia o rybach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Wędkarski, frajerzyna sam się nakręca i strasznie go boli, że niedostatecznie zarybiają wody i tylko kradną, robiąc się przy tym cały czerwony, następnie odchodząc od stołu, klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Ryb Rzecznych żeby się uspokoić.
- W tym roku sam sobie kupił na święta ponton. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał, tylko już wczoraj go rozpakował i nadmuchał w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój wędkarski i siedział cały dzień w tym pontonie na środku mieszkania. Obiad, czyli karpia, też w nim zjadł.
- Słyszałem, że gdyby jego syna na długość ręki dopuścili do wszystkich ryb w Polsce, to by je wziął i zatłukł. Nie wiem, czy on ma honor i godność człowieka, ale nie widzi się taka sytuacja tak młodemu człowiekowi. Ale to nic, słuchaj dalej - któregoś razu, będąc jeszcze w podstawówce albo gimnazjum, nie pamiętam, miał urodziny.
- Jego ojciec jako prezent wziął go ze sobą na ryby w drodze wyjątku. Syn do tej pory uważa to za niebywały prezent.
- Jeszcze jedna rzecz - kiedyś podobno pojechali gdzieś za miasto. Dochodzą nad jezioro, a temu gołodupcowi oczy podobno wręcz się zaświeciły i oblizywał wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt, siedział nad wodą z synem i patrzyli na spławiki. Po pięciu minutach synowi się znudziło, wiadomo - w końcu młody jest, to się nudzi - więc włączył discmana. Nazajutrz obudził się w szpitalu, a musiał jeszcze ojcu oddawać pieniądze za wędkę, bo go ojciec uderzył wędką w głowę tak, że aż się złamała, argumentując to tym, że ryby słyszą muzykę z jego słuchawek i się płoszą. Słyszałem również, że gdy jego syn chciał podrapać się chociażby po dupie, to zaraz 'krzyczał szeptem', żeby się nie wiercił bo szeleści i ryby z wody widzą jak się rusza i uciekają. Zabawne jest to, że ponad 6 godzin musiał siedzieć w bezruchu i patrzeć na wodę jak w jakimś Guantanamo, czy tam inne państwo, tam zresztą ciągle powstają nowe.
- Ale wróćmy do syna - z tego co wiem, syn tego człowieka urodziny ma w listopadzie, więc jeszcze do tego wszystkiego było zimno i dostał zapalenia płuc. Co zabawne, w przeddzień tego wydarzenia jego ojciec odszedł kilkanaście metrów w las i się spierdział. Podobno trzeba w lesie pierdzieć, bo inaczej ryby słyszą i to czują.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement